Przełom 2019/20 przyniósł raptowne zwiększenie zgłoszeń o odorze, które dotarły do naszego stowarzyszenia. Ponieważ znaczna ich cześć bezdyskusyjnie dotyczyła zakładu MPO na Kampinoskiej postanowiliśmy dowiedzieć się jak wygląda sytuacja.
Na naszą prośbę, nowy prezes MPO zgodził się na spotkanie. Nowe władze spółki na poziomie deklaracji są otwarte na rozmowy i wypracowanie nowych rozwiązań. Jednak na wstępie okazało się, że przedstawiciele zakładu nie potrafią w żaden sposób określić co mogło być przyczyną zwiększenia uciążliwości. Dla nas nic nowego. Poprzedni prezes i władze też nie mogli określić, co jest przyczyną uciążliwości. Czy szykuje nam się powtórka kilku lat walki?
Prezes MPO przedstawił bardzo ogólny zarys jak spółka w przyszłości widzi swoją rolę w gospodarce odpadami w Warszawie. Ogólny, bo w tej chwili jest wyłaniany wykonawca, który ma opracować szczegółową koncepcję. Przewidywany czas powstania koncepcji to maj tego roku. Gdy spółka przedstawi szczegółową koncepcję (przewidywane na maj) wtedy będziemy mogli to oceniać dokładniej, na razie mamy tylko ogólne deklaracje.
Z WPGO można było się dowiedzieć, że na Kampinoskiej planowane jest budowa centrum do oczyszczania/sortowania, ze słów pana prezesa wynika, że na Kampinoskiej miałoby powstać centrum edukacyjne, sale konferencyjne, ścieżka edukacyjna. Nie ma służyć do przetwarzania odpadów. Stoi to w sprzeczności z opisem w WPGO. Również przedstawiane wstępnie ilości przetwarzanych odpadów nie sumowały się do całkowitej ilości wytwarzanych odpadów w Warszawie.
Na spotkaniu nie usłyszeliśmy nic nowego, co mogłoby radykalnie zmienić sytuację w gospodarce odpadami na Bielanach. Spółka ma zamiar utrzymać na Radiowie kompostownię odpadów zielonych, oraz przetwarzanie gabarytów. Padają pierwsze deklaracje o inwestycje w te procesy (zadaszenia/uszczelnienia/filtry).
Wciąż mowa o budowie spalarni na Targówku i inwestycji towarzyszących. Przetarg do którego zgłosiło się dwóch oferentów, z cenami większymi niż zakładane w budżecie może oznaczać, że inwestycja stanie znowu pod znakiem zapytania. Również przeniesienie części działalności do Zielonki jest w klinczu inwestycyjnym i nie widać nadziei na przeniesienie przetwarzania części odpadów w nowe miejsce.
Zgodnie z naszymi ocenami jak i chyba wszystkich podmiotów biorących udział w gospodarce odpadami, region warszawski cierpi na brak mocy przerobowych. Co to znaczy? Że Warszawie grozi w którymś momencie utonięcie w śmieciach.
Świadomość tego pozwala zrozumieć desperackie ruchy miasta stołecznego – presja na wydanie zgody na rozbudowę zakładu BYŚ na Bielanach, powrót do inwestycji na Kampinoskiej. Ratusz warszawski nadal nie ma wizji jak rozwiązać gospodarkę odpadami, tak by zmniejszyć uciążliwość tego procesu a jednocześnie zapewnić ich bezpieczny przerób i utylizację.
Nasze Stowarzyszenie powstało w 2013 roku, od samego początku mówimy, że trzeba przede wszystkim zaproponować wizję, jak przetwarzać odpady. W jakich miejscach i jakich technologiach by było to opłacalne i nie było uciążliwe dla setek czy tysięcy mieszkańców. Upłynęło 7 lat i dalej nie ma takiej wizji…